Znikające Ziarno: Opowieść o Fotografii Infrared i Jej Powrocie z Zapomnienia
Pamiętam to jak dziś. Giełda staroci na Kole, zapach starzyzny i ten dziwny, radziecki filtr w pudełeczku obitym skajem. Infrared – wyryte niezdarnie na boku. Zapłaciłem za niego grosze. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to początek fascynującej, choć momentami frustrującej, przygody z niewidzialnym światłem. Pierwsze zdjęcia? Porażka. Długie czasy naświetlania, zdjęcia rozmazane, a kolory… Cóż, dalekie od tego, co widziałem w głowie. Ale coś mnie w tym pociągało. To obietnica zobaczenia czegoś, co jest tuż obok, a jednak niedostępne gołym okiem.
Od Żelatyny do Cyfrowej Rewolucji: Moje IR Podróże
Moja historia z fotografią infrared (IR), jak pewnie wielu innych, zaczęła się od kombinowania. Zero budżetu i ogromna chęć eksperymentowania. Filtry żelatynowe, wycinane i mocowane do obiektywów taśmą klejącą, to była norma. Pamiętam, jak z Januszem, znajomym fotografem-entuzjastą, spędzaliśmy całe popołudnia, próbując oszacować odpowiednie czasy naświetlania. To były czasy, kiedy brakowało internetu z tutorialami na każdym kroku. Wszystko trzeba było wypracować metodą prób i błędów. Dziś to brzmi jak prehistoria, prawda?
Przełom nastąpił kilka lat później, kiedy dorwałem starego Nikona D70. Był już mocno wysłużony, ale za to idealny do eksperymentów. Janek, zapalony elektronik, pomógł mi z konwersją. Usunęliśmy filtr hot mirror, ten, który blokuje promieniowanie IR. Pamiętam, jak trzymałem kciuki, żeby wszystko się udało. Uruchomienie aparatu po konwersji i pierwsze zdjęcia to była czysta euforia. Nagle, świat stał się zupełnie inny. Zieleń rozjaśniona do niemal białego, niebo ciemne i dramatyczne. To było jak wejście do innego królestwa.
Z biegiem czasu zrozumiałem, że fotografia IR to nie tylko białe drzewa. To subtelna gra światła i cienia, to możliwość manipulowania kolorami i atmosferą, to w końcu – sposób na opowiedzenie historii w zupełnie nowy sposób. Zrozumiałem też, że każdy obiektyw widzi podczerwień inaczej. Niektóre generują wyraźny efekt hotspot, czyli jasne, okrągłe plamy w centrum kadru. Trzeba było nauczyć się z tym żyć, albo szukać obiektywów, które tego problemu nie mają. To kolejny etap wtajemniczenia.
Techniczne Tajemnice i Artystyczne Wyzwania Fotografii IR
Kluczowym aspektem fotografii IR jest oczywiście spektrum światła. Mówimy o falach o długości większej niż 700nm, niewidocznych dla ludzkiego oka. Filtry IR, takie jak popularne Hoya R72 (720nm) czy B+W 092 (830nm), blokują światło widzialne, przepuszczając jedynie promieniowanie podczerwone. Im wyższa wartość filtra, tym silniejszy efekt IR, ale też dłuższy czas naświetlania. Trzeba pamiętać, że ostrość w podczerwieni ustawia się nieco inaczej. Światło IR załamuje się inaczej niż światło widzialne, więc punkt ostrości może być lekko przesunięty. Niektóre obiektywy mają nawet specjalne oznaczenie IR na pierścieniu ostrości.
Oto krótka lista popularnych filtrów IR i ich charakterystyka:
Filtr | Długość fali (nm) | Efekt |
---|---|---|
Hoya R72 | 720 | Mocny efekt IR, białe liście, ciemne niebo |
B+W 092 | 830 | Bardziej subtelny efekt, mniej drastyczne zmiany kolorów |
760nm | 760 | Kompromis między mocą a naturalnością |
Kolejną kwestią jest post-processing. Zdjęcia IR zazwyczaj wymagają interwencji w programie graficznym. Zamiana kanałów czerwonego i niebieskiego to standardowy zabieg, który pozwala uzyskać charakterystyczne kolory. Można też eksperymentować z korekcją kolorów, kontrastem i jasnością, aby nadać zdjęciu pożądany wygląd. Wywoływanie filmu IR to zupełnie inna bajka. Trzeba uważać na wysokie temperatury i światło, które mogą zniszczyć emulsję. Kodak HIE, legendarny film IR, został niestety wycofany z produkcji, ale na szczęście są alternatywy, takie jak Ilford SFX 200.
Pamiętam sesję zdjęciową w lesie Kabackim z Kasią. Upierała się, że fotografia IR to jakieś czary-mary. Dopiero kiedy zobaczyła efekt na ekranie aparatu, zmieniła zdanie. Zaczęła dostrzegać subtelne różnice w odbiciu światła od różnych gatunków drzew, w magiczny sposób rozświetlone przez podczerwień. To właśnie ta możliwość odkrywania ukrytych detali jest dla mnie najbardziej fascynująca w fotografii IR.
Renesans IR i Przyszłość Niewidzialnego Świata
Patrząc wstecz, widzę ogromną zmianę w postrzeganiu fotografii IR. Jeszcze kilkanaście lat temu była to niszowa technika, dostępna tylko dla zapaleńców. Konwersja aparatu to był spory wydatek, a znalezienie odpowiedniego filmu graniczyło z cudem. Dziś, dzięki cyfrowej fotografii, IR przeżywa swój renesans. Konwersja aparatu jest tańsza i prostsza, filtry IR są dostępne na smartfony i drony, a programy graficzne oferują coraz bardziej zaawansowane narzędzia do post-processingu. Obserwuję też coraz większą popularność fotografii IR krajobrazowej. Artyści z całego świata odkrywają potencjał tej techniki, tworząc niesamowite, surrealistyczne obrazy.
Zauważyłem też ciekawe zjawisko – pojawienie się filtrów IR na smartfony. To oczywiście nie to samo, co konwersja aparatu, ale daje możliwość eksperymentowania z podczerwienią na małą skalę. Można zaobserwować ciekawe efekty na roślinach, skórze czy tkaninach. To swego rodzaju wprowadzenie do świata IR dla osób, które nie chcą inwestować w drogi sprzęt. Myślę, że to dobry kierunek, który może przyczynić się do dalszej popularyzacji tej techniki.
Ostatnio prezentowałem swoje zdjęcia IR w lokalnej kawiarni Cafe Kultura. Reakcje ludzi były zaskakujące. Wiele osób nie wiedziało, że coś takiego w ogóle istnieje. Byli zafascynowani tym, jak świat wygląda w podczerwieni. To utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto dzielić się swoją pasją i pokazywać innym, jak piękny i niezwykły może być świat, którego nie widzimy na co dzień. Zdarzyła mi się awaria aparatu podczas sesji w upalny dzień w lesie, która zakończyła się improwizowaną naprawą z użyciem taśmy klejącej. Dziś wspominam to z uśmiechem, ale wtedy byłem bliski załamania. Takie sytuacje uczą pokory i kreatywności.
Czy fotografia IR to przyszłość? Nie wiem. Wiem natomiast, że to fascynująca droga, która pozwala spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy. Zachęcam każdego, kto szuka nowych wyzwań i artystycznych inspiracji, do spróbowania swoich sił w tej dziedzinie. To nie musi być drogie i skomplikowane. Wystarczy stary aparat, tani filtr i odrobina chęci do eksperymentowania. Kto wie, może i Ty odkryjesz swoje niewidzialne królestwo? Spróbuj pomyśleć, jak zwykły park, który widzisz każdego dnia, wyglądałby w podczerwieni. Gwarantuję – będziesz zaskoczony.